UROK RZECZNEGO KAMIENIA
Urok rzecznego kamienia,
Rzeźbiony nurtem strumienia.
Tak mocno oszlifowany,
Twardy znak skamieniały
Ma bruzdy głębokie,
Widać to gołym okiem,
Ale ma aksamitne gładkości,
Jest jakby spragniony miłości.
Tak samo jest z człowiekiem,
Bruzdy dostrzec można gołym okiem,
Ale są bruzdy też duszy,
Czy kogoś to wzruszy?
Człowiek nie powie jak kamień,
Co go nurtuje,
Bo i tak nikt go nie zrozumie.
Daje się unieść życia wirowi,
Jak kamień rzecznemu spływowi.
JAK GDYBYM MIAŁA ZBROJĘ
Czuję
Jak gdybym miała zbroję,
Tak miłości się boję.
Jak gdybym była w pancerzu,
W tym udręczonym sumieniu.
Me serce rwie się do życia,
Pełne miłości uczucia.
Lecz w tym pancerzu duszy,
Człowiek ani krokiem nie ruszy.
Trzyma pancerz tak kurczowo,
Wszystko niepewne w koło.
Chętnie bym się schowała,
Bym zawodu nie zaznała.
Józefa Knobloch 7.11.2007r.JAK ZATUSZOWAĆ ZMARSZCZKI?
Jak zatuszować zmarszczki?
Po prostu uśmiechaj się!
Uśmiech zmarszczki zatuszuje
I to nic nie kosztuje
Przeciwnie zyskasz przyjaciół
Każdy może być twój
Bo gdy twarz bez uśmiechu
To zmarszczki narastają
W pośpiechu
I wrogów przybywa w koło
A z uśmiechem będzie wesoło
Twarz twa będzie promieniała
I nie będziesz czuć się stara.
Józefa Knobloch 30.11.2007r
JESTEŚMY JAK ŁUPINKA ORZECHA
W rzecznym mętnym wirze wody, Którą wir bierze w obroty,
Jak łupinka się nie poddajemy,
Choć na nogach niepewnie stoimy.
Człowiek co rusz się wywraca,
Lecz ratuje go ciężka praca.
I choćby snuł się na kolanach,
Cóż taka już nam dola dana.
Józefa Knobloch 2.III.2008r.
KTO W BOGA WIERZY
Kto w Boga wierzy
Nigdy nie jest sam
Bo kroczy z nim bóg sam
Do niego o pomoc się zwraca
I on mu ból skraca
Drogę właściwą toruje
Z nim kontakt utrzymuje
Nie pozwoli na złą drogę wkroczyć
By życiem nie mógł się dręczyć
Choć czasem bólu doznaje
Ale ta wiara nadzieję daje
Podtrzymuje na duchu
Jak by słyszał słowa Boga
"Trzymaj się druhu"
To życie ziemskie
Wyciska niejedną łezkę
Ale może z łez są słone morza?
Bo nad światem czuwa ręka Boża
Łzy ze śmiechu z oczu spływają
Czy rzeki słodkich wód z nich powstają
Kto kocha pana Boga strzeże
To kocha to przepiękne świata obrzeże
Te łąki zielone, kwiaty wonne
A życie jego staje bez wolne
Poddaje się unieś jak rzeka spływowi
I dobrze z tym człowiekowi
Kto w Boga wierzy
Zawsze do dobra zmierzy
Bez zastraszania
Ma siłę do przetrwania
Nawet w starości
Spotyka go wiele radoścI.
Józefa Knobloch 10.08.2006r.
MAGAZYNUJĘ WSPOMNIENIA
Ja tak magazynuje wspomnienia,One dają wiele zadowolenia.
Bo to materialne bogactwo,
Przynosi nam życiowe kalectwo.
Pilnuje się dobra materialne,
A one tak w życiu są banalne.
Bo i tak wszystko ludzie zostawią,
Nawet gdy oddać ich będzie wolą.
Dorobek życia w pocie czoła,
Czy doceniona będzie ich wola?
Wszystko przesortują dokładnie,
I coś cennego do śmieci wpadnie.
A Ty byś jeszcze do serca tulił,
Bo to coś cennego od matuli.
Czy od kogoś tak sercu bliskiego,
Bo mając to - czułeś bliskość jego.
Józefa Knobloch 2.II.2008r.
MATKA ZIEMIA
Matka ziemia,
Z Polski Ojca Świętego niema.
Ma go już niebo,
Och! Tak nam za nim tęskno.
Za tym ziemskim człowiekiem,
On był jakby przykrywką, wiekiem.
Lecz z nieba:
Ochrania nas przed nieszczęściem,
Chcecie to mi wierzcie.
Ja to osobiście czuję,
Gdyż Papież Lud ziemski miłuje.
Ojca Świętego w duszy nurtuje,
On z nieba nas obserwuje.
I bardzo boleje,
Gdy ktoś łzy leje.
Zszedłby z nieba,
Lecz Bogu już służyć trzeba.
Na ziemi otarłby łzy,
A w niebie miota się aż jest zły.
Na to zło świata,
Myśli - dlaczego?
Człowiek - Człowieka,
Nie kocha jak swego brata.
A nawet brat,
Podniósłby na brata bat!
Józefa Knobloch
MUSZĘ IŚĆ POD PRĄD!
Już idę pod prąd,Wiadomo dokąd?Życie me się kończy,Żywot tu nie wieczny.
Ma się już co nieco latek,
I nie ma przy mnie mych dziatek.
One by mnie rozweselały,
Oraz ze mną tak dyskutowały.
Wnuki inne patrzenie mają na świt,
I moja rada byłaby nic wart
Teraz komputery dominują
O! Jak przez nie babcie zaniedbują
Gdyż teraz cóż mają czas przełomu
Nie widzą kogo mają w domu
Wszystko skomputeryzowane
Nawet nie dostrzegają swą mamę
Bo teraz Internet świat im otwiera
Do umysłów inna wiedza dociera
Tak, że babcia podpiera bok
Jest jej smutno i wzdycha och!
Józefa Knobloch 6.09.2007r.
NA GROBIE BABCI I DZIADKA
Gdy idziesz na grób babci czy dziadka
Zobacz czy rośnie na nim trawka
Wyplew ją starannie
To do serca im przypadnie
Może serca tam w niebie już nie mają
Ale duszą nad tobą czuwają
I widzą tam z nieba
Czy to ździebko trawki
Wyrwać dla ciebie to bieda
Pamiętaj, że jak ją zerwałeś
To jakbyś modlitwę odmawiała
Za dusze babci czy dziadka
Bo przez nich
Wychowywany był ojciec czy matka
A Ty, jako dziecię małe
Było miłości ich łakome
Tuliliście się do nich
Tego na pewno nie zapomni nikt.
Józefa Knobloch 17.06.2007r NAUCZMY SIĘ KOCHAĆ WROGA
Nauczmy się kochać nawet wroga:
Bo ta miłość,
Prowadzi do Boga.
On pragnie:
Byśmy się kochali.
Bo jesteśmy już duchem tak mali.
Jeden drugiemu dobra zawiści,
Dlatego jest tyle nienawiści.
A może być tak błogo,
Gdyby miłość zaistniała w koło.
Józefa Knobloch 19.X.2008r.
NADZIEJA!
Nadzieja!
Nadzieja umiera ostatnia
A gdy umrzesz już
To bez niej
Ani rusz
Nie ma sił do trwania
Są psychiczne załamania
Załamie się życie całkowicie
I powiesz żegnaj kochane życie
Ta nadzieja to skarp
Więc ją w locie łap
Nie mów, że jej nie mam
Bo bez niej
I ciebie nie ma
Józefa Knobloch
NIE WSTYDŹ SIĘ ŁEZ
Nie wstydź się łez Bo łza uwidacznia
Jaki ten człowiek wrażliwy jest
O! Nie wstydź się ich
A przyjaciół będziesz mieć w mig
Nie zamykaj się w bólu
Nie płacz potajemnie w domu
Bo nikt tego nie zrozumie
Co w sercu cię nurtuje
Otwórz swą bolącą duszę
Nie przeżywaj bólu katusze
A ludzie przyjdą ci z pomocą
I będziesz spać nocą
Depresja cię ominie
A twe życie skrzydła rozwinie
I będziesz fruwać po świecie
Bo życie dla ciebie jest przecie.
Józefa Knobloch 17.01.2008r.
NIE WYCHOWUJESZ DZIECI TYLKO DLA SIEBIE
Nie wychowujesz dzieci dla siebie,Bo wiadomo one odejdą od ciebie.
Przygotujesz ich do życia skrupulatnie,
I choć twe serce ich miłości łaknie
To pogodzić ci się trzeba,
Że odejść do ludzi im potrzeba.
I tak swym torem życia kroczyć muszą,
Choć nie raz te tory się kruszą.
Może być nawet w życiu wykolejenie,
Ale cóż to ich było życzenie.
Chcąc być jak rodzice w życiu dzielni,
A matka, ojciec,
Już nie może do nich dotrzeć.
Boją się przekroczyć ich życiowy próg,
By nie stać się im jako wróg.
Gdyż to doradzanie,
Może być wzięte jako przemądrzanie.
Józefa Knobloch 31.03.20008r
OPUSZCZAMY GŁOWY
Opuszczamy głowy
Gdy ból duchowy
Chcemy ją do góry podnieść
Ale jak ból znieść
Myśl się odwraca
Lecz ból wraca
Ani praca nie pomoże
I myślisz ja się położę
I kładziesz się na posłaniu łoża
Lecz inna jest wola Boża
By zerwać się do życia
Bo droga na ziemi jest do przebycia
Bóg nam dał ten świat wspaniały
Więc bierzmy wszystko na swe bary
I mimo ciężaru w duszy trwać
I wszystko ze świata brać
Józefa Knobloch 1.08.2007r.
PIENIĄDZ TO NIE WSZYSTKO
Bo choć byś płacił duży pieniądz
A nie czując, nie widząc
Innych potrzeb życiowych
Ludzi będziesz miał zniewolonych
Nie myśl,
Że gdy za pracę zapłacisz
Pracowników musisz gnębić
Włóż te pieniążki do kieszeni
By inni nie czuli się zniewoleni
Gdy ten ktoś jest Twym pracownikiem
Kieruj się rozumem i sercem
Wówczas zakład będzie prosperował
I w święta nie będzie człowiek harował
A odpoczywał z rodziną na luzie
I Polacy będą mieć uśmiechnięte buzie
Bo pracownik gdy się wyluzuje
Sprawniej pracę wykonuje
A w niedzielę
Bogu za dar pracy podziękuje
I miłość w gronie rodziny wyczuje
Bo gdy człowiek tylko haruje
Szybko psychicznie się dołuje
Wówczas ręce mu opadają
I wiarę w życie pozbawiają
Zakład pracy upada
I właściciela życie się rozpada.
Józefa Knobloch 8.03.2008r.
POGŁĘBIAJMY DUCHA WIARY
Pogłębiajmy ducha wiary
Gdyż do Boga podążamy
Módlmy się szczerze
Wołajmy z miłością Boże!
Daj wytrwałość życia
Oddal niepewności uczucia
I te zwątpienia
Bolesne przygnębienia
Byśmy mogli iść do ludzi i Boga
By na ziemi nie była niepewności trwoga
Józefa Knobloch 26.11.2007r.
SĄ CHWILE ZAŁAMANIA
Są chwile załamaniaŻycie ciężkie
Staje się do przetrwania
A szczególnie w starości
Tej ostatniej konieczności
Człowiek Nie wie co go czeka
A życie płynie jak rzeka
Jak w nurcie wody
Lecz napotyka przeszkody
Niby tak płynie wartko
Lecz w chwilach załamania
Woła matko, matko!
Ratuj przed nagłym nurtem
By móc spotkać się z bogiem
Bo życie jak w wir wodny wpada
I człowiek się nie wyspowiada
Tak bierze go w obroty
Także do życia nie ma ochoty
I poddaje się temu wirowi
Nieraz strasznemu bólowi
Lecz ten ból przetrzymuje
Bo Bogu go ofiaruje
Józefa Knobloch 7.02.2008r.
SĄ KRYZYSY
Są kryzysy chwile załamaniaNie pomagają o pomoc błagania
Lecz trzeba się otrząsnąć
I twardo za siebie się wziąć
Potrząsnąć skrupulatnie mózgiem
By stać się człowiekiem
Mimo kryzysów i ludzkiego zakłamania
A będą pozytywne dla ludzi działania
Życie będzie cieszyć
Tylko do działania trzeba się spieszyć
Kryzys załamania odrzucić w bok
I kroczyć przez życie z ludźmi krok w krok
Józefa Knobloch 4.09.2007r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz